sobota, 31 stycznia 2009

Pierwsza pomoc


Miasteczko Mikropolis wspiera Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy! 
Na charytatywnej aukcji internetowej zostały wystawione trzy egzemplarze "Przewodnika turystycznego" z autografami i rysunkami Odkrywców. Serdecznie zapraszam do licytacji!

Babcia

PS. Pozdrowienia dla Pana Jurka.

wtorek, 20 stycznia 2009

Recenzja w Dzienniku


W dzisiejszym wydaniu Dziennika pojawiła się recenzja reedycji "Przewodnika turystycznego":

Dzieło Dennisa Wojdy (scenariusz) i Krzysztofa Gawronkiewicza (ilustracje) to opowiedziana w formie krótkich, składających się z kilku kadrów pasków komiksowych historia małego miasteczka i jego co najmniej ekscentrycznych mieszkańców. Utrzymana w klimacie magicznego realizmu, pełna zabawnych i inteligentnych odniesień do popkultury (jednym z bohaterów komiksu jest tajemniczy doktor Murnau, a w niektórych kadrach pojawia się informacja o sugerowanej do lektury ścieżce dźwiękowej).


"dzięki znakomitej kresce
Gawronkiewicza, jednego
z najlepszych polskich
rysowników, wyprawa do
Mikropolis jest nie tylko
intelektualną, ale
i wizualną ucztą"


To album zdystansowany do rzeczywistości, nasycony absurdalnym humorem i ironią, ale jednocześnie pozwalający zadać sobie kilka całkiem poważnych pytań na temat ludzkiej natury. A dzięki znakomitej kresce Gawronkiewicza, jednego z najlepszych polskich rysowników, wyprawa do Mikropolis jest nie tylko intelektualną, ale i wizualną ucztą.
Oby wznowienie „Przewodnika turystycznego” było – choćby mglistą – zapowiedzią publikacji nowych komiksów o Mikropolis. To niezwykłe miasto warto bowiem odwiedzać jak najczęściej. Jakub Demiańczuk, Dziennik 16 (837)/2009

wtorek, 13 stycznia 2009

Gazeta znaleziona w piwnicy


Gdy dzisiaj robiłam porządki w piwnicy znalazłam starą pożółkłą gazetę. Prawie bym ją wyrzuciła, gdyby nie tytuł jednego z artykułów: "Babcia jedzie do piekła". Przeczytajcie, jeśli macie odwagę...

Uściski.
Babcia

. . .

By dostać się do Mikropolis, wystarczy zamówić taksówkę

Jak twierdzą Krzysztof Gawronkiewicz i Dennis Wojda, autorzy komiksu Mikropolis - Przewodnik Turystyczny, dziś już w każdej korporacji można znaleźć przynajmniej jednego taksówkarza, który zna drogę. To ważne, bo ta jest za każdym razem inna. "Czasami jest długo prosto i zaraz za lasem w lewo, a kiedy indziej groblą między dwoma stawami, potem wzdłuż drogi wysadzanej wierzbami aż do asfaltowej szosy i dalej prosto, można też przejechać na skróty". Paradoksalnie, ten niezwykle oryginalny komiks narodził się na zamówienie.

Wspólny temat: komiks

Krzysztof Gawronkiewicz i Dennis Wojda poznali się w pracowni malarstwa i rysunku Akademii Sztuk Pięknych. Na początku lat 90. Dennis Wojda przyjechał do Warszawy ze Sztokholmu na studia.

- Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, chodzić na te same imprezy - wspomina. - Ponieważ źle mówiłem po polsku, naszym wspólnym tematem były komiksy i muzyka elektroniczna. Czuliśmy te same klimaty. Fascynował nas niemiecki ekspresjonizm, klasyczne filmy grozy, te same książki.

Krzysztof Gawronkiewicz był już jednym z bardziej obiecujących młodych rysowników komiksowych. Rozgłos przyniósł mu czarno-biały komiks "Burza", którego fragmenty opublikowała Fantastyka. Obaj wpadli na pomysł stworzenia wspólnego komiksu. Wojda długo przymierzał się do napisania scenariusza. Impulsem było zamówienie, które w 1994 r. złożyło im norweskie wydawnictwo szykujące na rynek polski magazyn komiksowy Kelwin & Celsjusz (ukazywał się przez blisko rok).

- Zaproponowaliśmy "Mikropolis". Od razu było wiadomo, że to nie miał być typowy komiks - tłumaczą autorzy.

"Mikropolis" zadebiutował w trzecim numerze Kelwina & Celsjusza w sierpniu 1994 r. Potem ukazał się jeszcze w sześciu numerach tego pisma. Gawronkiewicz pozostawał wówczas pod przemożnym wpływem serialu telewizyjnego "Miasteczko Twin Peaks": - Wiedziałem, że chcę zrobić coś, co będzie odwoływało się do atmosfery filmów Davida Lyncha.

Z dystansu

Od początku byli ograniczeni ilością miejsca, jaką mogli zagospodarować. Tworzyli czarno-białe stripy - kilkukadrowe opowiadania mieszczące się w jednym pasku lub kolumnie. Wojda wymyślił formułę scenariusza, Gawronkiewicz - rysunku. Na początku pojawiły się postacie. Główni bohaterowie: uczeń szkoły podstawowej Ozrabal, jego babcia, tajemniczy doktor Murnau, poeta Bruno, pijak Borys, nauczycielka Panna Julia, szynkarz Sam i inni. Gawronkiewicz wykreował scenerię, w której bloki z wielkiej płyty sąsiadują ze starymi, odrapanymi kamienicami, wśród których groźnie rysuje się dom z thrillera "Psycho". Nie brak głębokich parków i przepastnych pól. Jest też winda do piekła i Bar 52. Jedyny zakład przemysłowy to fabryka kostki rosołowej. Tworząc świat "Mikropolis", odwołał się do obrazów z czasów PRL. - Wpakowaliśmy w ten komiks nasze wszystkie doświadczenia - mówi Gawronkiewicz. Jego postacie są tak charakterystyczne, że nie sposób wyobrazić sobie "Mikropolis" z inną obsadą.

- Kiedy powstały postacie, okazało się, że bardzo łatwo było mi stworzyć dla nich wyraźne osobowości - mówi Wojda. - Po prostu wiem, co Ozrabal ma powiedzieć, co ma robić babcia. Mam obsesję, że moje postacie żyją. Myśląc o Mikropolis, myślę o miasteczku, które naprawdę istnieje.

Wojda dał się poznać jako bystry obserwator realiów. W jego scenariuszach nie brak uniwersalnych problemów i filozoficznych pytań ujętych w formę czarnego, purnonsensowego humoru: - Co tydzień powstawał jeden odcinek. Pisanie scenariuszy było jakby formą psychoanalizy. To rzeczy, o których myślałem i rozmawiałem - tłumaczy scenarzysta. Sama konstrukcja pasków jest też przewrotna. Często są niedopowiedziane. - Wiele osób polubiło nasz styl. Ci jednak, którzy lubią klasyczne komiksy humorystyczne, często nienawidzą "Mikropolis". Zarzucają, że to komiks o niczym. Według nas jest o czymś. Bo to nasze życie - tłumaczą swój styl autorzy.

Albo to, albo nic

Następną stacją w historii miasteczka było Co Jest Grane - piątkowy dodatek Gazety WyborczejPrzez dwa lata "Mikropolis" ukazywał się na jego łamach. Potem zaistniał w kilkunastu tytułach, m.in. we Wprost, Aktiviście, DosDedos, Brumie i Ślizgu. Dziś ukazuje się w miesięczniku Fluid i w Meblach (literacki artzin).

- Zawsze pracowaliśmy na zamówienie. Nigdy nie robiliśmy niczego do szuflady - tłumaczą autorzy. - Udało nam się przetrwać z tą serią przez siedem lat tylko dzięki konsekwencji. Kiedy ktoś chciał złożyć u nas zamówienie, od razu mówiliśmy: w porządku, ale możemy zrobić tylko "Mikropolis".

Bardzo ciekawie zapowiadała się ich współpraca z miesięcznikiem Max. Przez pół roku "Mikropolis" miał zajmować tam nawet do sześciu stron. Pierwszy odcinek "Krzesło w piekle" nie został opublikowany, bo Max zniknął z rynku. W 2000 r. na konwencie komiksu w Łodzi historia ta zdobyła Grand Prix i nagrodę za najlepszy scenariusz.

- Było to dla nas duże zaskoczenie i wyróżnienie, bo "Mikropolis" nie był komiksem środowiskowym, istniał jakby na marginesie komiksowego światka - wspominają autorzy. Dużym zaskoczeniem dla nich było też to, że ich seria pomimo obecności w tylu tytułach prasowych postrzegana była jako komiks undergroundowy.

Album na całą podłogę

Rok temu rozpoczęli przygotowania do wydania albumu.

- Kiedy układałem paski w jedną całość, zajęły mi całą podłogę w dużym pokoju. Potrzebna była fabularna klamra, by nie wyglądało to na przypadkowy zbiór wątków. Dennis wpadł na pomysł przewodnika turystycznego - mówi Gawronkiewicz.

Na okładce albumu widać poetę Bruna: - To postać, która nie wybija się na pierwszy plan, jest jedynym turystą. Jeżeli czyta się przewodnik, odnosi się wrażenie, że patrzymy na ten świat jego wielkimi, białymi oczami - tłumaczy rysownik.

Autorem projektu graficznego albumu jest Dennis Wojda. Całość tworzy 12 rozdziałów poświęconych m.in. historii, noclegom, transportowi, gastronomii i ludności Mikropolis, jest też oczywiście mapa miasteczka.

- W albumie są wszystkie odcinki, może poza kilkoma najsłabszymi - mówią autorzy. - Znaliśmy wszystkie historie, które stworzyliśmy, i wiedzieliśmy, że nam się podobają. Wiele osób miało jednak z "Mikropolis" kontakt przypadkowy. Gdy obejrzą przewodnik, to być może będą miały ochotę, by tam pojechać.

Wirtualne obywatelstwo

Prace nad następnym albumem są już mocno zaawansowane. Nagrodzony odcinek "Krzesło w piekle" i odcinki wydrukowane we Fluidzie to już połowa materiału. "Mikropolis" zmienił się w klasyczny komiks. Historie są dłuższe. Jest więcej akcji i dialogów. Jest też zdecydowanie bardziej krwawy: - To hołd złożony horrorom z lat 50. Połączyliśmy stary klimat z taką małą nutką grozy - mówią autorzy.

Już w pierwszej scenie pojawia się pogrzeb babci. Ozrabal zjeżdża następnie do piekła, by ją uratować, ale potem nie wiadomo, czy jest wyzwolona z otchłani, czy też może to upadły anioł. Niezwykłym aspektem historii "Mikropolis" jest jego byt internetowy. Istniejącą nieco ponad rok stronę miasteczka odwiedziło ponad 17 tysięcy osób. Sympatycy komiksu korespondują z jego bohaterami. W imieniu mieszkańców odpisują im doktor Murnau, Ozrabal i jego babcia. Wirtualne obywatelstwo Mikropolis ma już blisko 800 osób. - W miasteczku zrobiło się ciasno - mówią Krzysztof Gawronkiewicz i Dennis Wojda.

(Artykuł ukazał się w Gazecie Stołecznej nr 286, wydanie z dnia 7.12.2001. Tekst: Alex Kłoś, Sławomir Szlufik)